Polskie tablice rejestracyjne we Lwowie – Ukraińcy jeżdżą na polskich blachach. Dlaczego?

Stojąc w kolejce na przejściu granicznym z Ukrainą można łatwo popełnić błąd i przypadkowo ustawić się na pasie dla osób bez paszportu Unii Europejskiej. Jeżdżąc po Lwowie zauważyć można było wiele aut na polskich tablicach rejestracyjnych. Dlaczego we Lwowie pełno było polskich rejestracji?

 

Dziwicie się widząc we Lwowie auto z polskimi blachami, a za szybą ukraińskie flagi? Auta z polskimi rejestracjami na zachodzie Ukrainy to jeszcze do niedawna była codzienność. Nie mowa tu o kradzionych tablicach rejestracyjnych, a o połowicznie legalnym procederze. Jeździli tak zwykli ludzie, a nawet taksówkarze i kierowcy Ubera we Lwowie. Jeżdziły zarówno rozlatujące się auta, jak i dużo nowsze pojazdy. Zwykle na rejestracjach z przygranicznych obszarów. Mówi się, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tak było i w tym przypadku.

 

 
Wszystko przez znaczne koszta sprowadzania samochodów z Unii Europejskiej na Ukrainę. Nie jest już wprawdzie tak tragicznie jak kiedyś. Po nowelizacji, która obniżyła stawki akcyzy na sprowadzane auta płaci się w zależności od pojemności silnika i wieku pojazdu. Sprowadzając auto kupione za 1000 euro starsze niż 5 lat trzeba zapłacić blisko 4000 euro akcyzy. Dla przykładu sprawdziliśmy koszt sprowadzenia na Ukrainę kilku popularnych we Lwowie aut.

 

Na pierwszy ogień idzie Vectra B z 1996 roku z silnikiem 1,6. Za podobny samochód w Polsce trzeba zapłacić około 3000 złotych. Akcyza za sprowadzenie Opla to aż 3903 EUR, a całkowity koszt sprowadzenia takiego pojazdu na Ukrainę to aż 5510 USD. 16-letni Daewoo Lanos 1,5 kupiony w Polsce za około 4000 zł kosztować będzie potencjalnego importera aż 5592 dolary. Niewiele taniej jest w przypadku nowszych samochodów. Kupiony w Polsce za 55 tysięcy złotych Volkswagen Golf VII z 2013 roku z silnikiem o pojemności 1,6 litra kosztować będzie importera dodatkowo aż 5372 dolary. Sprowadzenie popularnego ostatnio Fiata Tipo 1,6 z 2016 roku kosztować będzie aż 6887 dolarów. Sprowadzanie aut z silnikami większymi, niż silniki kosiarek jest jeszcze bardziej nieopłacalne. Jeśli chcecie możecie sami sprawdzić koszta sprowadzenia aut w specjalnym kalkulatorze – tutaj.

 

Ile kosztują auta na Ukrainie?

 

Zakup auta już zarejestrowanego na Ukrainie to również duży wydatek. We Lwowie za Opla Astra G z silnikiem 1,6 z 2004 roku płaci się około 240 tysięcy UAH, czyli prawie 35 tysięcy złotych. Opel Astra F z 1997 roku z silnikiem 1,6 litra kosztuje nawet do 100 tysięcy UAH (ponad 14 tysięcy złotych). Nissan Juke z silnikiem 1,5 dCi z 2013 roku kosztuje około 390 tysięcy UAH (ponad 56 tysięcy złotych), a Daewoo Lanos od 100 do nawet 140 tysięcy UAH (14500-21600 zł). Nie trzeba zbytnio znać się na motoryzacji by wiedzieć, że za podobne samochody w Polsce płacimy od kilku do nawet kilkunastu (!) tysięcy mniej. Należy pamiętać też o tym, że średnia miesięczna pensja w województwie Lwowskim to (przynajmniej oficjalnie) około 4300 UAH. Nic dziwnego, że poszukano sposobu na to, by obejść przepisy.

 

Ukraińcy kupują samochód w Polsce i zwykle przekazując niewielkie kartki papieru z wizerunkami polskich władców dogadują się z poprzednim właścicielem, by ten zarejestrował auto z nowym “współwłaścicielem”. Dzięki temu możliwa jest jazda po Ukrainie na polskich rejestracjach. Polscy rekordziści z przygranicznych obszarów rejestrują na siebie nawet kilkadziesiąt lub kilkaset aut. Często po rejestracji przeprowadzana jest też druga transakcja – sprzedaż pozostałej połowy pojazdu. Ukrainiec odjeżdża do siebie jednak z kompletem starych dokumentów. Co sprytniejsi po prostu kupują samochód, który po zakupie “ginie” w tajemniczych okolicznościach. Nie zdziwcie się więc, jeśli we Lwowie zobaczycie auto z polską rejestracją wydrukowaną na kartce papieru i bez naklejek legalizacyjnych na przedniej szybie. To właśnie te auta są powodem gigantycznych kolejek na granicach o czym piszemy w kolejnym tekście.

 

 

Jedynym problemem dla ukraińskiego właściciela jest konieczność cyklicznego wyjazdu z Ukrainy autem z polską rejestracją. O sprawie piszemy szerzej w jednym z naszych tekstów. Jak widać po cenach – to i tak się opłaca. Taki przejazd i tak zwróci się po sprzedaży alkoholu, papierosów i słodyczy po polskiej stronie. Proceder dogadywania się z Polakami popularny jest też wśród tak zwanych mrówek. W takim wypadku polskiemu właścicielowi co miesiąc odpala się część “utargu”.

 

Przez kierowców jeżdżących samochodami zarejestrowanymi w Polsce cierpią wszyscy normalni ludzie przekraczający granicę. Kolejki na granicach z Ukrainą w bardzo dużej części powodowane są właśnie przez takie samochody. Na wpół legalny proceder dobrze znany jest po obydwu stronach granicy. Polska strona udaje jednak, że problem nie istnieje i nikt nie robi nic, by uszczelnić obowiązujące prawo.

 

Aktualizacja 2018: koniec euroblach we Lwowie

Jesienią 2018 roku na Ukrainie uszczelniono przepisy. Wjeżdżając samochodem posiadającym europejskiego współwłaściciela trzeba teraz zapłacić kaucję w wysokości wszystkich opłat za sprowadzenie takiego samochodu na Ukrainę. Na wschodzie Polski Ukraińcy rozpoczęli szturm na wydziały komunikacji i samochody z polskimi rejestracjami są masowo wyrejestrowywane. Jazda na tzw. euroblachach przestaje się już opłacać, a osobom które nie przerejestrują samochodu może grozić nawet jego konfiskata.

 
Miejmy nadzieję, że dzięki temu kolejki na granicach znacznie się zmniejszą. Będąc we Lwowie w 2019 roku samochodów na tzw. euroblachach faktycznie widzi się już znacznie mniej.

 

Polecamy również:

 


 

2 komentarze do “Polskie tablice rejestracyjne we Lwowie – Ukraińcy jeżdżą na polskich blachach. Dlaczego?”

  1. O co chodzi z tym, że polska strona nic nie robi żeby uszczelnić prawo, niby jaki mamy mieć w tym interes?
    To chyba dobrze ze Ukraińcy u nas kupują, im wiecej, tym lepiej.

  2. Chociażby taki, żeby nasze państwo jest od dbania o nasze interesy, a nie o interesy mieszkańców państw ościennych. Interes taki, żeby obywatele Rzeczpospolitej mogli w normalny sposób przekraczać granice. Dotyczy to też uczciwych Ukraińców z obszarów oddalonych od granicy z RP.

    Nieprzerejestrowane samochody to – cytując pułkownika Straży Granicznej Grzegorza Opalińskiego – “niemal połowa ruchu granicznego”. Wie o tym każdy, kto przekraczał granice z Ukrainą. Te pojazdy generują gigantyczne kolejki do przejść. Chociażby na przejściu w Krościenku żeby, wjeżdżając do Polski, dojechać do pasa dla osób z paszportami UE trzeba najpierw stanąć w kolejce generowanej przez nielegalne samochody na polskich rejestracjach.

    Na Ukrainie auta te zaczynają być konfiskowane, a i nasi pogranicznicy bardziej przyglądają się naginaniu prawa od czasu zniesienia wiz.

Dodaj komentarz