Czy w Amsterdamie jest bezpiecznie? Na co uważać w Amsterdamie?

Prostytucja, demonizowane narkotyki, wysokie ceny. To rzeczy z których słynie holenderska stolica. Czy wyjazd do Amsterdamu jest bezpieczny? Na co uważać w Amsterdamie? Czy należy bać się przestępczości, kieszonkowców, imigrantów i ewentualnych napadów? Jak jest nocą w Dzielnicy Czerwonych Latarni? Dziś o bezpieczeństwie w Holandii.

 
Każdego roku do Amsterdamu przyjeżdżają miliony turystów. W 2018 roku do miasta zamieszkałego przez 850 tysięcy osób przyjechało 19 milionów odwiedzających. Prognozy mówią o tym, że do 2025 roku liczba turystów w Amsterdamie wzrośnie do 29 milionów rocznie! Nic nie wskazuja na to, by ewentualne obawy o bezpieczeństwo w Amsterdamie miały odciągnąć kogoś od wyjazdu. Jak więc jest?
 


 
W rankingu Safe Cities Index 2019 Amsterdam zajął czwarte miejsce i okazał się być najbezpieczniejszym miastem w Europie. Czy faktycznie jest tam tak bezpiecznie? Jeśli chodzi o drobną przestępczość, kradzieże czy strzelaniny nie można mydlić sobie oczu – tego typu przestępstwa zdarzają się w Amsterdamie.
 
Najczęściej przytrafiającymi się przestępstwami w Amsterdamie są kradzieże rowerów oraz kradzieże samochodów. W mieście zdarzają się nawet strzelaniny, a zorganizowana przestępczość, zwłaszcza organizowana przez przybyszy z Maroka, ma się dobrze. W Amsterdamie w dzień poza sezonem turystycznym jest względnie bezpiecznie ale w samej Dzielnicy Czerwonych Latarni gdy zapada zmrok lepiej uważać. Lepiej uważać też poza centrum gdy wejdziemy w miejsce w którym na ulicy mało jest ludzi, którzy już na pierwszy rzut oka wzbudzają nasze zaufanie.
 


Na co uważać w Amsterdamie?


 
Amsterdam słynie z rowerów i przez wszelkiej maści aktywistów wskazywany jest jako miasto idealnie. Ci którzy wylewają swoje przemyślenia na temat idyllicznego obrazu Amsterdamu i jazdy na rowerze chyba nigdy w Amsterdamie nie byli. Rowerzyści, traktowani jak święte krowy, są bardzo niebezpiecznym zjawiskiem. Nie zważają na nikogo i na nic, a zwłaszcza nie na pieszych.

 

Bardzo łatwo wpaść pod pędzących uliczkami agresywnych rowerzystów. Trzeba mieć oczy dookoła głowy. Warto uważać też na tramwaje jeżdżące po mieście. Co więcej – uwaga również na skutery i małe samochodziki które mogą poruszać się po ścieżkach rowerowych.
 

 

Szukaliście kiedyś zdjęć amsterdamskich dziwek w internecie? Jeśli tak, to wiecie że zbyt wiele ich nie zobaczycie. W słynnej dzielnicy Czerwonych Latarni w Amsterdamie nie wolno robić zdjęć. Wylatująca z pretensjami rozebrana ladacznica to najmniejzy problem z jakim możecie się spotkać. Dziwnym trafem dziewczynki wypinające swoje wątpliwe wdzięki w stronę turystów nie wstydzą się prężenia ciała przed dziećmi ale wstydzą się uwiecznienia ich na zdjęciach. Zdarzają się przypadki pobić przez burdelowych alfonsów i kradzieży aparatów lub telefonów oraz przypadki oblewania turystów wybielaczem lub amoniakiem przez wypinające się w oknach lafiryndy.
 
W dzień słynna Dzielnica Czerwonych Latarni jest miejscem bezpiecznym ale po zmroku lepiej uważać tu zarówno na handlarzy narkotykami, alfonsów jak i kieszonkowców. Zwłaszcza w szczycie sezonu turystycznego. Po zmroku lepiej samodzielnie nie odchodzić daleko od turystycznych szlaków. W Amsterdamie dochodzi również do napadów rabunkowych ale te są rzadsze niż kradzieże kieszonkowe. Pozostała przestępczość dzielnicy Czerwonych Latarni taka jak pranie brudnych pieniędzy, handel ludźmi czy działalność sutenerów pozostaje raczej poza wzrokiem turystów.
 

 

Jeśli chodzi o kradzieże to kolejną rzeczą, która pada łupem grasujących tu band są rzeczy pozostawione w samochodach. Zostawiając samochód na horrendalnie drogim parkingu chowamy wszystkie wartościowe przedmioty, pieniądze, dokumenty czy torebki tak, by nie było ich widać. Kradzieże rzeczy z samochodów zdarzają się w Amsterdamie bardzo często.
 
W Amsterdamie łatwo spotkać ćpunów i bezdomnych. Nie należy podejmować żadnych interakcji z tego typu osobnikami. Nie dajemy im pieniędzy, nie odpowiadamy na pytania, nie dajemy się wciągnąć w żadną konwersację.
 

 
W Amsterdamie warto uważać na kolejną rzecz. O ile można kupić marihuanę w jednym z setek działających w mieście coffee shopów i skonsumować wyrób na miejscu to marihuana wcale nie jest legalna. Zapalić można tylko w lokalu, chociaż przechodząc ulicami Amsterdamu charakterystyczny zapach zioła czuć prawie wszędzie. Władze przymykają oko na osoby palące poza, ale lepiej tego nie robić.

 
Mając ze sobą mniej niż 5 gramów policja skonfiskuje zielsko i nie wynikną z tego zbyt wielkie konsekwencje. Gorzej z innymi specyfikami. To nie Portugalia gdzie prawo narkotykowe jest bardzo liberalne. Z amfą czy koką, które bardzo łatwo tu dostać, będziecie mieć zdecydowanie większe problemy. W centrum Amsterdamu uważamy również na spożywanie alkoholu. Nie wolno pić w miejscu publicznym. Grozi za to mandat w wysokości 95 EUR. Nie wolno sikać do kanałów. Kara 140 EUR.
 

 
W holenderskiej stolicy uważamy na sklepy udające muzea, fałszywe taksówki i – zwłaszcza jeśli zwiedzamy samodzielnie – nazbyt miłe osoby ofiarujące darmowe ciasteczka. Po zjedzeniu darmowego przysmaku wypełnionego niewiadomego pochodzenia środkami ofiarowanego przez miłą niewiastę skończymy w bocznej uliczce bez zawartości portfela. W Amsterdamie najlepiej nie korzystać z kantorów bo te mają tragiczne dla nas kursy. Uważamy tu też na policjantów-przebierańców.
 
W Amsterdamie poza dzielnicą Czerwonych Latarni uważamy na siebie również w miejscach zamieszkałych przez biedotę i imigrantów w tym m.in. w Nieuw-West, Zuidoost i w Bos en Lommer.

 


Podsumowanie


 
W Amsterdamie roi się od turystów i nic nie wskazuje na to by bardzo drogie miasto prostytucji i marihuany w przyszłości miało przestać ściągać kolejnych przyjezdnych. Amsterdam jest dość bezpieczny jeśli zachowamy tu zdrowy rozsądek.

 

Polecamy również: