Pieter Menten – od lwowskiego krętacza do nazistowskiego zbrodniarza

To mogła być historia jednego z mniejszych lub większych aferzystów, jakich wielu było w okresie międzywojennym. Ale nie jest. Holender z polskim paszportem wysławił się nie tylko przekrętami, które z Wolnego Miasta Gdańska wygoniły go aż do Lwowa. Tam wszedł bowiem wprost na drogę, która doprowadziła do zbrodni wojennych w nazistowskim mundurze. Oto losy Pietera Nicolaasa Mentena odpowiedzialnego pośrednio za zbrodnie na lwowskich profesorach, cywilnej ludności okolic Lwowa i kradzież wagonów pełnych lwowskich dzieł sztuki. Zrabowany polski majątek uplasował go po wojnie na 6. miejscu listy najbogatszych Holendrów.

 

Władze policyjne zajmują się ostatnio zajściem, jakie rozegrało się w jednym z tutejszych banków. W chwili gdy załatwiał tam jakąś sprawę Piotr Mikołaj Menten, wszedł niejaki Izak Pistyner z Podbereziec, w pow. stryjskim, i na widok Mentena szybko zawrócił ze sali. Menten, który miał z Pistynerem jakieś bliżej nieznane porachunki osobiste, wybiegł za Pistynerem i krzyknął w stronę szybko oddalającego się te słowa: „ich erschiessc sie wie einen Hund!”. Występ Mentena miał pozostawać w związku z zachowaniem się Pistynera w pewnym procesie z Mentenem – informował lwowski Dziennik Polski z 18 listopada 1937 roku

 
Jak widać Piotr Mikołaj Menten był osobistością na tyle ważną, że nawet mało znaczącej sytuacji z jego udziałem poświęcono miejsce na łamach prasy. Przy okazji – zapamiętajcie dobrze nazwisko z artykułu. Menten był we Lwowie dość znaną osobą. Miał swoją firmę trudniącą się sprzedażą luksusowych dóbr, wiedział kto, gdzie i z kim. Wiedział tak dobrze, że służby podejrzewały go o bycie zagranicznym szpiegiem. Poza wiedzą o tym kto, gdzie i z kim Menten wiedział też – co. A dokładnie – co kto trzyma w domu. Wiedza posiadana przez holenderskiego krętacza sprowadziła później śmierć na wszystkich domowników dobrze znanego we Lwowie profesora Tadeusza Ostrowskiego zamordowanego na Wzgórzach Wuleckich w 1941 roku. Ale nie uprzedzajmy faktów.
 

Kim tak właściwie był?

 
Pieter Nicolas Menten przyszedł na świat 25 maja 1899 roku w całkiem zamożnej, choć nie najbogatszej, amsterdamskiej rodzinie. Podawał się za krewnego Samuela van den Bergha założyciela giganta Unilever. W rzeczywistości dziadek Mentena był asystentem rzeźnika, a ojciec prowadził firmę Menten & Stark w branży m.in. makulatury i handlu szmatami. Może gdyby nie to przedsiębiorstwo to całej sprawy by nie było. Niestety, do rodzinnego przedsiębiorstwa szybko dołączyli synowie właściciela. Chłopców wychowywano w ambitnym przeświadczeniu – pieniądze są po to, by je pomnażać.

 

Z początkiem lat 20-tych Menten wyjechał do Gdańska i objął przedstawicielstwo firmy ojca. Drobne przekręty sprawiły, że szybko dorobił się znacznego majątku i pozycji największego pośrednika w handlu drewnem między Europą Wschodnią, a Holandią. W Gdańsku przekręty holendra przez pewien czas przechodziły niezauważone, ale szybko zainteresowały policję. Ścigano go ze względu na przestępstwo upadłościowe i oszustwo dokonane na duńskich partnerach handlowych z branży zbożowej. W 1923 roku Menten ostatecznie ucieka z żoną do Lwowa. Uniknął ekstradycji do Gdańska po krótkiej odsiadce w lwowskim areszcie.
 
Na zdjęciu poniżej koperta firmowa spółek Handelmaatschappij Menten & Stark z siedzibą w przy Keizersgracht 540 w Amsterdamie oraz jej przedstawiciela P. N. Mentena z Gdańska z siedzibą przy Langgasse 29 (ul. Długa 29). List wysłano z Gdańska. Koperta zaadresowana jest adresem spółki Max Friedländer w Hamburgu przy Schauenburgerstraße. Spółka ta, zajmująca się sprzedażą zboża i pasz, znajduje się w wykazie firm “zarianizowanych” pod koniec lat 30-tych. To m.in. ta przypadkowo zakupiona koperta stała się inspiracją do powstania tego tekstu.
 
Od młodych lat wyrażał duży pociąg do sztuki. Wiedział, że bogaci otaczają się drogimi i rzadkimi przedmiotami i dziełami sztuki. Były wszak odzwierciedleniem statusu materialnego. Od zawsze chciał być kimś. Podobnie jak jego piękna żona, która również marzyła o szybkim klasowym awansie do najwyższych warstw społeczeństwa.

 

Działalność Mentena w Polsce

Pieter Menten, Danzig
 
W żydowskim dzienniku Chwila już z 1921 roku zobaczyć można reklamę Menten & Stark reprezentowaną we Lwowie w Pasażu Mikolascha. Firma trudniła się sprzedażą mąki, ryżu, kawy, smalcu, herbaty i innych produktów. Już w listopadzie 1922 roku w Trybunie Kupieckiej zamieszczone jest ogłoszenie w którym nazwa pośrednika nie pojawia się, a firma poza towarami kolonialnymi oferuje również metale. Ostatecznie więc firma Handelmaatschappij Menten & Stark działała we Lwowie już bez przedstawicielstwa. Siedzibą była kamienica pod adresem Batorego 34.

 

W nowym mieście Menten szybko się odnalazł. Wraz z żoną mogli przedstawiać się tu jako ludzie, którymi zawsze chcieli zostać. Menten zaprzyjaźnił się z miejscową inteligencją. Wśród znajomych Holendra znajdowały się takie sławy jak premier Kazimierz Bartel, prof. Tadeusz Ostrowski czy prof. Jan Grek. Menten zaprzyjaźnił się również z miejscową diasporą Żydowską, podobno także z przedstawicielami nacjonalistycznej ukraińskiej OUN, którą… ponoć sponsorował. Szybko nauczył się języka polskiego, ale we Lwowie na wszelki wypadek nauczył się też ukraińskiego. Umiejętności te przydały mu się w niedalekiej przyszłości.

We Lwowie Menten i żona – Elisabeth Allegonda Maria van As dowiedzieli się rzeczy tragicznej. Według opinii słynnego gracza Pogoni Lwów i polskiej reprezentacji – doktora Józefa Garbienia, Elisabeth była bezpłodna. Wiadomość ta nie pozostała bez wpływu na i tak trudne małżeństwo holenderskiego pochodzenia. Elżbieta lubiła podobno flirtować zwłaszcza z polskimi oficerami atrakcyjnością podnosząc sobie poczucie własnej wartości. Instynkty macierzyńskie przelewała na dwa białe pudelki. Była też ekscentryczna – po słynnym lwowskim corsie przechadzała się w bryczesach, a dla zwrócenia uwagi męża zdarzało jej się demolować wartościową porcelanę.

 

Menten nad Pełtwią dostał wiatru w żagle gdy zaprzyjaźnił się z Izakiem Pistynerem z którym późniejszą scysję opisywała prasa. Początkowo zgrywał wrażenie gościa niezwykle w porządku. Menten i Pistyner spotkali się podobno przy… karpiu po żydowsku. Żyd starał się wnikliwie zlustrować nowego kolegę, dowiedzieć się skąd pochodzi, co tak właściwie ma i czy w ogóle warto mieć takiego przyjaciela. Menten tłumaczył wtedy, że sprzedał gdańskie włości Menten & Stark duńskiemu przedsiębiorstwu i nie było w tym ani grama oszustwa. To spodobało się nowemu przyjacielowi i panowie szybko spróbowali sił we wspólnych interesach.

 

Przy okazji nadmienić trzeba, że Izak Pistyner właściciel zakładów garbarskich Mazaga również był zamieszany w aferę. Pistynerowi zarzucano udział w aferze w której chodziło m.in. o wyłudzenie kredytów w tym kredytu na 88 tysięcy funtów w Londynie. Skandal szeroko opisywała prasa w tym dziennik Ziemia Lubelska, który we wrześniu 1925 roku tak opisał Pistynera:

 

Stosował w życiu swojem bezwzględną metodę przepychania się kułakami i łokciami. Zarówno swoich wrogów jak i przyjaciół, o ile chodziło o pieniądze, traktował bezwzględnie

 

Rodziny szybko zbliżyły się do siebie. Pistyner był właścicielem dwóch posiadłości odkupionych od Marii Lubomirskiej we wsi Sopot niedaleko Stryja. W 1934 roku Menten wykupił też prawa do pozyskiwania drewna i szybko stał się pracodawcą dla okolicznych chłopów. Holender zbliżył się do Izaka i Friedy żyjąc w bliskich stosunkach, Menten miał często opiekować się młodym bratankiem znajomego, a po jego wyjeździe do Palestyny utrzymywali listowny kontakt. Osoba młodego wówczas Liebera Krumholza, który następnie zmienił nazwisko i imię na Haviv Kanaan jeszcze raz przewinie się w tekście.

 

12 kwietnia 1936 roku lwowski dziennik Chwila informował o licytacji gospodarstwa rolnego i ziemskiego Izaka Pistynera zajętej przez Bank Hipoteczny z ceną wywoławczą wynoszącą 73 tysiące złotych. Licytacja planowana była na 20 maja. Posiadłość nabył Menten, gospodarstwo wkrótce poróżniło go z żydowskim – dotąd – przyjacielem. Sprawa trafiła ponoć do sądu, ale nigdy nie została ostatecznie rozwiązana. W 1937 roku Menten przyjął polskie obywatelstwo. Według niektórych źródeł miał być też honorowym konsulem w Krakowie, aczkolwiek inne źródła podają, że konsulem w rzeczywistości był jego młodszy brat. Jedno jest pewne – swojej działalności nie ograniczał do Lwowa, chociaż nie obyło się bez problemów.

 
Nowy bogaty sąsiad nie spodobał się okolicznym chłopom z Sopotu. W czerwcu 1937 roku o zatargach w Sopocie informował lwowski Czas:

 

Pomiędzy nowym właścicielem a miejscowymi włościaństwem panują ustawiczne zatargi, w szczególności toczy się od dłuższego czasu proces o własność wielkiego pastwiska gromadzkiego o obszarze 130 morgów, które Menten nabył od Banku Hipotecznego – czytamy w gazecie

 
W niewielu źródłach dotyczących Pietera Mentena wymienione są wydarzenia z czerwcowej nocy 1937 roku. Okoliczni wieśniacy podpalili będący w budowie dom Mentena. Z konstrukcji pozostały doszczętne zgliszcza, a straty oszacowano na 10 tysięcy złotych. “Kilka metrów od miejsca pożaru znaleziono deski oblane terem, których użyto jako podpałki do podłożenia ognia. Policja podejrzewa, iż podpalenia dokonano z zemsty w związku z powyższym procesem” – pisała Chwila. Już niedługo – w lipcu 1937 roku ten sam dziennik pisał o “ostrym zatargu na tle wykonywania praw serwitutowych” w posiadłości Mentena, które mogły być kolejnym kamieniem, który niedługo później w czasie II wojny światowej wywołał morderczą lawinę.
 

Wielki tłum złożony z miejscowych chłopów wtargnął w granice posiadłości Mentena, kosząc trawę z jego łąk, a gdy Menten usiłował się temu przeciwstawić, tłum zajął groźną postawę grożąc właścicielowi kosami, wobec czego Menten zmuszony był schronić się do mieszkania. Wezwany ze Stryja oddział policji zlikwidował zajście, przyczem kilkanaście osób zostało aresztowanych za podburzanie tłumu – donosił dziennik

 
 
Niemiecki napad na Polskę we wrześniu 1939 roku zastaje Mentena w niedawno zakupionej posiadłości w Sopocie pod Stryjem w okolicach którego miał mieć już 4 tysiące hektarów najróżniejszych posiadłości ziemskich. Hitlera nie musiał się obawiać ale w myśl umowy między Niemcami, a Rosją Małopolska Wschodnia weszła pod radziecki but.

 

Na prostej drodze do mordów

 
Po zajęciu polskich ziem sowieci błyskawicznie przystąpili do wyrzucania właścicieli ziemskich z ich majątków by rozdać je między “lud”, którego przedstawicielami w okolicach zwykle bywali Ukraińcy. Pieter Menten nie był tu wyjątkiem. Poza zajęciem gospodarstwa został też internowany ze względu na podejrzenia współpracy z nazistowskim wywiadem. Na krótko trafił do więzienia w Stryju. Zza krat wyciągnął go Samuel Schiff. Po uwolnieniu do końca roku wciąż pozostawał we Lwowie. Dzięki konsulowi i holenderskim paszportom 27 grudnia 1939 roku para przeniosła się do Krakowa w Generalnej Guberni gdzie zamieszkała przy al. Grottgera w domu, którego wygląd nie zmienił się zbytnio po dziś dzień.
 
W Krakowie Menten mógł już bez obaw oficjalnie współpracować z Niemcami co z resztą szybko uczynił. Działał jako doradca ekonomiczny i tłumacz, a krótko później, jako cywil co wyjątkowe, został członkiem specjalnej grupy Einsatzkommandozum besonderen Verwendung i paradował w mundurze Hauptscharführera SS. Miał to szczęście, że mianowano go powiernikiem żydowskich kolekcji sztuki. Kierował likwidacją 27 żydowskich firm i 20 antykwariatów. Po napadzie na Holandię Menten został też powiernikiem… własnego majątku. Zarządzał również łuszczarnią ryżu założoną przez Holendrów w 1928 roku w podkrakowskim Bieżanowie. Najwięcej zyskał na zarządzie nad znanym krakowskim antykwariuszem Stieglitzem mającym swoje placówki również we Lwowie. Dzięki tej współpracy Mentenowi udawało się docierać do najbardziej wartościowych dzieł sztuki. Pomógł Stieglitzowi – najpierw za jego wstawiennictwem ten nie musiał nosić opaski z gwiazdą Dawida, a ostatecznie umożliwił mu ucieczkę z Krakowa. Ostatecznie wylądował w Izraelu, ale warto go w tym momencie zapamiętać.
 
Współpraca z Nazistami układała się bardzo dobrze nawet w chwili gdy Holandia została zaatakowana przez III Rzeszę. Pieter Menten entuzjastycznie komentował rozstrzelania Żydów. W chwili ataku Niemiec na ZSRR w 1941 roku miał okazję do ponownego wykorzystania swoich znajomości, a może bardziej – swojej znajomości Lwowa i zajęcia się rzeczami bardziej “odpowiedzialnymi”, niż zwykłe rabowanie dzieł sztuki.
 
Powrócił do Lwowa gdzie miał aktywny udział w mordzie na polskich profesorach na Wzgórzach Wuleckich. Uczestniczyć miał w aresztowaniach i przesłuchaniach uczonych w Bursie Abrahamowiczów. Wiedział kto w mieście dysponuje sporym majątkiem. Wiedza ta sprawiła, że po nalocie na mieszkanie Tadeusza Ostrowskiego wywieziono i zabito wszystkich domowników łącznie z profesorem. Wraz z Ostrowskim zatrzymana została Maria Reymanowa, prof. Stanisław Ruff, jego żona i syn, Katarzyna Demko oraz ks. Władysław Komornicki. Wszystko po to, by bez przeszkód zająć całą kolekcję dzieł sztuki zebranych przez Ostrowskiego i pozostałe osoby, które licząc się z autorytetem chirurga ukryły w jego domu kosztowności w obawie przed ukraińskimi nacjonalistami oraz sowieckimi i niemieckimi żołnierzami. Menten za bezcen kupił później po zamordowanym uczonym 9 pokojowe mieszkanie przy Romanowicza 5 za cenę nawet 10x niższą niż rynkowa. Nawet w kręgach SS uważano transakcję za niezwykłą okazję.
 
Podobnie sprawa miała się w przypadku prof Jana Greka zamieszkałego przy Romanowicza 7 również słynącego z kolekcjonowania dzieł sztuki. Dzięki wiedzy Mentena wraz z profesorem aresztowano wszystkich domowników w tym goszczącego w nim Tadeusza Boya-Żeleńskiego, a sam holenderski aferzysta również przejąć miał mieszkanie po zamordowanych.
 
Dzieła sztuki i drogocenne przedmioty po Greku, Ostrowskim oraz m.in. należące do Łukasiewiczów i Badenich zostały szybko wywiezione ze Lwowa. Niektóre źródła podają, że do Krakowa wyjechały 3 lub 4 wagony, inne mówią o transporcie wysłanym czterema furgonetkami należącymi do SS. Mord na profesorach w dniach 3-4 lipca 1941 roku miał być dopiero początkiem kariery teraz już nie tylko złodziejskiej, ale i pośrednio morderczej.
 

Zemsta na odwiecznym wrogu

Powrót do Lwowa i coraz odważniejsze poczynania Niemców w woj. lwowskim czy tarnopolskim były dla Mentena okazją do wyrównania starych porachunków. Krótko po morderstwie polskich profesorów lwowskich uczelni – 7 lipca 1941 roku Menten przyjechał z oddziałem do wsi Podhorodce (nie mylić z Podhorcami) by dokończyć to, co miesiąc wcześniej rozpoczęła tu UPA odpowiedzialna za zamordowanie 21 Polaków i 120 Żydów.

 

Menten wrócił do Podhorodcy, nakazał swoim żołnierzom zwołać wszystkich Żydów i działaczy komunistycznych do ogrodu domu Izaka Pistynera. Pistyner już tam nie mieszkał. Wszyscy, cała wioska, tam była. Wszystkie ofiary zostały zebranie, następnie musieli wyjść grupami po trzy i pięć osób i przejść deską ustawioną nad dołem. Gdy dotarli do punku na środku zostali zastrzeleni. Polecenia wydawał Menten. 7 lipca zginęli tylko mężczyźni ale 28 sierpnia nadszedł czas na kobiety i dzieci. Musiał być bardzo wysoki rangą bo wydał rozkazy niemieckiemu oficerowi, który nakazywał żołnierzom strzelać – relacjonowała w 1976 roku Karolina Semelak

 

Wśród ofiar mordu w miejscowości znajdować się mieli członkowie rodziny znienawidzonego sąsiada Pistynera. Mówi się o 20-30 ofiarach. Według niektórych zeznań Menten własnoręcznie nikogo nie zabił, chociaż według innych sam miał zastrzelić dwie osoby. Zbrodnie w Podhorodcach miały być osobistą zemstą na mieszkającym tu wcześniej Izaku Pistynerze, jego rodzinie i grupie okolicznych mieszkańców. Menten nie ograniczał się wyłącznie do tej miejscowości. Miał brać udział również w masakrach w sąsiednich, malowniczo położonych wisach Urycz, Dołhe i Kropiwnik nad Stryjem.

 

Nagły koniec dynamicznej kariery

 
Rozpędzająca się u boku oddziałów SD i SS kariera nazisty została szybko przerwana. Ze względu na walki frakcji w SS oberwało się Eberhardowi Schöngarthowi rywalizującemu o wpływy z Hansem Frankiem. Rykoszetem dostał jego “podopieczny” – Pieter Menten. Holender został oskarżony o korupcje i czerpanie osobistych korzyści na szkodę III Rzeszy. Głównym zarzutem było handlowanie dziełami sztuki “na lewo”. 21 lipca 1942 roku Menten został zatrzymany i aresztowany w Krakowie. Był jednak na tyle wysoko postawioną szychą, że nie zamknięto go w więzieniu. Uznano, że jest on na tyle “honorowy”, że wystarczy dozór. Po miesiącu obserwacji zbiegł z Krakowa. Zlecono poszukiwania, odnalazł się w polskich górach.

 

Komisja utworzona na zlecenie Himmlera zbadała sprawę, a w wyniku jej działań Mentena uniewinniono z zarzutów korupcji i nielegalnej konfiskaty mienia. 5 października 1942 roku zdecydowano, że musi opuścić teren Generalnej Guberni i powrócić do Holandii. Wraz ze wszystkimi dziełami sztuki, kosztownościami i pieniędzmi, które udało mu się zrabować na polskich ziemiach. Rzeczy było tak wiele, że do ich transportu wymagane było użycie 4 wagonów. Bez trudu wytransferował też do Holandii około 575 tysięcy złotych. Zamieszkał w Aerdenhout gdzie zajmował się sprzedażą zrabowanych dzieł sztuki i dalszą kolaboracją z Niemcami.

 

Nowy zamożny mieszkaniec Aerdenhout rzucił się w oczy okolicznemu ruchowi oporu nie tylko przez duży majątek, ale również przez przyjazdy wysoko postawionego Schöngartha. Nazisty powieszonego przez Aliantów w 1946 roku, którego córkę później utrzymywać miał bohater tekstu. Menten przez nikogo nie niepokojony dotrwał do końca II wojny światowej. Tu historia mogłaby się zakończyć, ale wcale tak nie jest.

 

Pieter Menten w nowych powojennych czasach

 
16 maja 1945 roku Menten został aresztowany i postawiony przed sądem. Proces trwał do 1948 roku. Reprezentującemu go prawnikowi udało się doprowadzić do oczyszczenia z większości zarzutów. Wówczas nie było żadnych dowodów na udział w masakrach w Małopolsce Wschodniej więc temat nawet nie pojawił się na sali rozpraw. Menten został skazany na rok więzienia za pracę tłumacza dla sił nazistowskich. Na poczet kary zaliczono wcześniejszy areszt. W procesie na korzyść starego znajomego zeznawał antykwariusz Joseph Stieglitz z którym Menten poznał się jeszcze w Krakowie.

 

Po procesie Menten przeprowadził się do Blaricum. Zaliczał się do czołówki najbogatszych Holendrów. Źródła podają, że klasyfikowano go na 5 lub 6 miejscu. W 1950 roku polskie władze komunistyczne próbowały bezskutecznie doprowadzić do ekstradycji. Również izraelskie starania o wydanie Mentena spaliły na panewce. Po wojnie 25 czerwca 1953 roku umiera pierwsza żona Pietera – Elisabeth Allegonda Maria van As.
 

Cień znajomości ze Lwowa

W czasie w którym Pieter Menten toczył mniej lub bardziej spokojne życie w 1944 roku na drugim końcu świata dziennikarską karierę rozpoczynał Lieber Krumholz znany teraz jako Haviv Kanaan. Bratanek Pistynera znienawidzonego przez Mentena. Żyd dowiedział się o masakrach w Małopolsce Wschodniej całkowicie przypadkowo.
 

Pewnego dnia 1944 roku w poczekali w odrapanego biura opieki społecznej w Tel Awiwie przyglądał się twarzom uchodźców. Siwy mężczyzna, Jacob Loebel, popatrzył na niego i zapytał – Jesteś ze Lwowa? – relacjonuje The New York Times
 

Kanaan po wyjeździe ze Lwowa przez dłuższy czas wciąż utrzymywał kontakt z rodziną pozostałą w Europie. Kontakt ten urwał się po agresji Rzeszy na Związek Radziecki. W 1944 roku mężczyzna dowiedział się co było tego przyczyną. Loebel miał być naocznym świadkiem masakry. “Wiesz kto ich zabił” – miał powiedzieć.
 

Usiadłem i wspominałem dzieciństwo. Przed oczami stanął Pieter Mentem, wysoki blondyn z którym chodziłem na ryby i polowania. Był pierwszym obcokrajowcem z cywilizowanego świata – Zachodu – którego poznałem w tym zapomnianym przez Boga miejscu. Gdy w 1935 roku na zawsze rozstałem się ze Lwowem Menten był na liście osób z którymi poszedłem się pożegnać. Gdy przyjechałem do Palestyny jedna z pierwszych wysłanych pocztówek zaadresowana była do Mentena – mówił później Kanaan w rozmowie z dziennikarzami The New York Times

 
W czasie gdy Menten przebywał w powojennym areszcie jego niestrzeżona posiadłość została obrabowana. Oskarżył więc władze holenderskie. Domagał się 4 milionów guldenów odszkodowania. W 1953 roku wywalczył odszkodowanie w wysokości 320 tysięcy. Po wojnie Menten miał na tyle tupetu, by pozwać niemieckie władze przedstawiając się jako ofiara wcześniejszego reżimu. Menten stwierdził, że pomagał Żydom w Polsce, a w zamian za to spotkały go szykany w postaci konfiskaty dzieł sztuki i mebli z lwowskiego mieszkania. Podawał również, że cały swój majątek zdobył ciężką pracą jeszcze przed wojną w II RP. W 1965 roku dostał 550 000 marek odszkodowania.

 

Pan Bóg nierychliwy…

Pieter Menten - proces 1977. Fot. Domena Publiczna
Pieter Menten – proces 1977. Fot. Domena Publiczna

 
22 maja 1976 roku dziennik De Telegraaf opublikował wywiad z Mentenem mieszkającym spokojnie w skromnej 20 pokojowej willi. W rozmowie z dziennikarzami Menten, przedstawiony jako wybitny humanista i ofiara nazistowskiego reżimu. Poinformował o planowaniu licytacji 425 posiadanych przez siebie dzieł sztuki. Wieść o tym szybko dotarła do Izraela. W gazecie Haaretz opublikowany został tekst Kanaana dotyczący holenderskiego zbrodniarza. Machina ruszyła.
 
Wszystko by się udało, gdyby nie te przeklęte pismaki – mógłby rzec Menten. Po publikacji w Izraelu sprawą zainteresowały się holenderskie media. Naczelny tygodnika Accent Hans Knoop rozpoczął prywatne śledztwo. Efektem była seria artykułów dotyczących roli Mentena w zbrodniach popełnionych na ziemiach polskich. Przygotowano też audycje omawiające jego postać. Knoop wyjechał do Związku Radzieckiego by udokumentować zbrodnie, a efekty swojego śledztwa przedstawił później prawdziwym śledczym. Ci wyrazili zgodę na aresztowanie podejrzanego.
 
Nazistowski zbrodniarz miał zostać aresztowany 15 listopada, a na 20 planowana była publikacja wyników dziennikarskiego śledztwa. W nocy z 14 na 15 listopada Menten wyjechał do Szwajcarii efektem czego w Holandii rozpoczął się gigantyczny kryzys polityczny znany później jako Zaak-Menten.
 
W związku z ucieczką Mentena problemy miał holenderski minister sprawiedliwości Dries van Agt. Sprawą ucieczki zainteresowała się Izba Reprezentantów w której przeprowadzono dwie debaty na jej temat. Badano jakim cudem udało mu się uciec na dzień przed planowanym aresztowaniem. W powietrzu wisiała dymisja ministra, ale po drugiej debacie 23 listopada ostatecznie do niej nie doszło.
 
Tymczasem na trop Mentena wpadł szwajcarski dziennikarz Martin A. Walser, który wyśledził go w hotelu Illuster w Uster w okolicach Zurychu. Zbrodniarz został zatrzymany 6 grudnia 1976 roku. Początkowo ekstradycja Mentena stanęła pod znakiem zapytania, ale ostatecznie uznano go za persona non grata w Szwajcarii i z dniem 22 grudnia wydalono do Holandii. Droga do procesu stanęła otworem.
 

Proces Pietera Mentena

Pieter Menten
Pieter Menten. Fot. Domena Publiczna

Do procesu dotyczącego zbrodni wojennych w Podhorodcach ostatecznie doszło wiosną 1977 roku. Zdjęcie z procesu w 1977 roku powyżej. Przesłuchiwano wielu świadków w tym m.in. Polki będące świadkami masakry. Według niektórych zeznań Menten zastrzelił byłego zarządce swojej posiadłości – Nowickiego i jego żonę, ale tak jak wspominaliśmy wyżej istnieją zeznania w których oskarżano go tylko o dowodzenie podczas mordów.

 

W latach 1976–78 Ojciec był wielokrotnie wzywany do Holandii jako główny świadek w procesie przeciwko zbrodniarzowi wojennemu Pieterowi Mentenowi. W maju 1977 r., przed głównym przesłuchaniem w sądzie w Amsterdamie, dostawał anonimowe pogróżki listowne i telefoniczne, nie miał jednak zamiaru zrezygnować z zeznań – relacjonowała Bożena Mirska córka Michała Mirskiego z Urycza, której wspomnienia przeczytać możecie w Biuletynie Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej z kwietnia 2018 roku

 
Na początku procesu prawnicy Mentena przedstawiali go jako ofiarę prowokacji KGB i żydowskiego spisku. Reformatorisch Dagblad relacjonował, że Menten oświadczył, że w czasie masakry w Podhorocach był w Krakowie, a w czasie tej w Uryczu – w Berlinie. Później w toku procesu Menten wyznał, że holenderskie władze obiecały mu w 1952 roku, że w zamian za milczenie na temat korupcji politycznej nigdy nie zostanie postawiony przed sądem. W czasie procesu doszło do podpalenia posiadłości Mentena w Blaricum. Wyrok w procesie Mentena zapadł 14 grudnia 1977 roku. Skazano go na 15 lat więzienia za udział w zbrodni w Podhorocach. Z braku dowodów uniewinniono go od zarzutu udziału w pozostałych masakrach w okolicach Lwowa. Prawnicy Mentena szybko zapowiedzi apelację i doprowadzili do unieważnienia wyroku pierwszej instancji. 4 grudnia 1978 roku zwolniono go z więzienia. Prokuratorzy doprowadzili jednak do kolejnej apelacji.
 

Willa Mentena
Spalona willa Mentena. Fot. Domena Publiczna

 
Artykuł jest już wystarczającą długi, by przejść od razu do finału sprawy. Ostatecznie Menten został skazany 9 czerwca 1980 roku na 10 lat więzienia i grzywnę w wysokości 100 000 guldenów. Fotografia z przyjazdu na rozprawę widoczna jest powyżej. Prawdopodobnie gdyby nie nienawiść do Pistynera i mieszkańców wsi Podhorodce Menten uniknął by więzienia i kary. Nie uniknął tylko dlatego, że zdecydował się na urządzenie pokazowej egzekucji w posiadłości wroga, któremu podczas przypadkowego spotkania w lwowskim banku w listopadzie w 1937 obiecywał, że “zastrzeli go jak psa”.

 

Pieter Menten wyszedł z więzienia za dobre sprawowanie już w 1985 roku. Zwrócono mu te dzieła sztuki w wypadku których nie udało się w 100% potwierdzić pochodzenia z kradzieży. W 1979 roku spalona została posiadłość Mentena w Irlandii. W 1986 roku udało mu się uzyskać jeszcze odszkodowanie w wysokości 37 000 funtów za spalony dom. Kolekcję 400 odebranych obrazów i mebli wystawiono na aukcji w Amsterdamie.

 

 

Zmarł 14 listopada 1987 roku w wieku 88 lat w domu spokojnej starości w Loosdrecht w którym przebywał od lipca 1986. W 2016 roku na podstawie losów Mentena przygotowano krótki 3 odcinkowy serial De Zakk Menten emitowany przez Omroep MAX, którego zwiastun zobaczyć można powyżej. Następnego dnia po emisji pierwszego odcinka w listopadzie 2016 roku zmarła druga żona Mentena – Meta Menten-Pauw, a historia ostatecznie się zakończyła.

 

 

Polecamy również:

 

Źródła m.in.: Chwila: dziennik dla spraw politycznych społecznych i kulturalnych, 10 czerwca 1921; Ziemia Lubelska, 2 września 1925; Chwila: dziennik dla spraw politycznych społecznych i kulturalnych, 12 kwietnia 1936; Chwila: dziennik dla spraw politycznych społecznych i kulturalnych, 14 lipca 1936; Zbiór ogłoszeń firmowych trybunałów handlowych: stały dodatek do Przeglądu Prawa i Administracji, lipiec/wrzesień 1924; Ilustrowana Republika, 8 marca 1928; Dziennik Polski, 18 listopada 1937 roku; holocaustresearchproject.org; dziennikpolski24.pl; nytimes.com; artsherlockmagazyn.pl; Łukasz Gładysiak, Jednostki specjalnego przeznaczenia niemieckiej Służby Bezpieczeństwa podczas działań wojennych na froncie wschodnim w latach 1941-1945; Malcolm MacPhersonm, The blood of his servants; Reformatorisch Dagblad, 21 maja 1977; Kinga Anna Gajda, Aneta Pazik, Outgoing Seminar In Dachau Memorial Site; Dieter Schenk, Noc morderców: kaźń polskich profesorów we Lwowie i holokaust w Galicji Wschodniej; Biuletyn Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej, marzec 2018

Dodaj komentarz